Strona korzysta z plików cookies w celach określonych w polityce prywatności i cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub uzyskiwania dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.

OK
Logo

Smosarska

Zdjęcie w nagłówku strony

Artykuł

Zdjęcie w nagłówku artykułu

8.11.2015 ćwiczenia

Skuteczny sposób na ćwiczenia aerobowe w domu

Nadszedł listopad, za oknem jeszcze kolorowo, liście nieubłagalnie spadają z drzew, temperatury zaczynają coraz częściej ocierać się o wartości jednocyfrowe, a w parkach możemy zastać coraz mniejszą rzeszę amatorów (tych mniejszych i tych większych) joggingu. Zapewne wraz z końcem wakacji wiele osób zarzuca buty do biegania na kołku i nie stara się utrzymać kondycji, czekając na nadejście kolejnej wiosny, która zwiastuje przygotowania do sezonu plaża. Ale są wśród nas osoby, które całym rokiem oddają się aktywnością aerobowym. Jak to robimy?

Najprostszym wyjściem wydaje się wizyta w jednej z wielu siłowni, które mają w swojej ofercie całe segmenty maszyn (z bieżniami na czele) do ćwiczeń aerobowych. Jako osoba, które pierwsze kroki biegowe stawiała na leśnych ścieżkach, nie przepadam za bieganiem na bieżni. Doświadczenie chomikowego pościgu nie należy do zbioru przyjemności, którym chętnie się oddaję. Nawet widok ćwiczących kobiet, ubranych w coraz to bardziej wymyślne legginsy (niektórych wzorów mógłby powstydzić się sam kameleon) czy kolejna część „Harry’ego Pottera” wyświetlana na ekranie, nie są w stanie zrekompensować otaczającej nudy. W związku z tym, nie ma co kurczowo trzymać się utartych schematów niczym libijski uchodźca tratwy, tylko spróbować czegoś nowego.

Kilka miesięcy temu stałem się szczęśliwym posiadaczem skakanki – najprostszej jaką można sobie wyobrazić – taką, na której skakał Rocky, w przerwach między noszeniem bali, ciągnięciem sani godnym Rudolfa Czerwonosego czy ścinaniem drzewa (prawdziwy old-school trening!).

Mój pierwszy kontakt z nią był dramatycznie nieporadny, a moją koordynację można było przyrównać do sprawności orangutana w garniturze. Na szczęście skakanka jest dość wdzięcznym narzędziem, które daje się szybko oswoić. Jeżeli zaczynamy od zera, to kilkanaście sumiennie odbytych treningów pozwoli nam zyskać łatwość skakania równą swobodzie z jaką PiS rzucał miliardami w minionej kampanii wyborczej. Idąc dalej – jeżeli nie mamy korzeni eskimoskich albo nie należymy do pobliskiego klubu morsów, to skakanie na zewnątrz przy obecnej aurze z pewnością nie wpisze się na stałe w nasz kalendarz. Ale jeżeli mamy w mieszkaniu jakieś 4m2 wolnej powierzchni, sufit nieco wyższy niż w poniemieckim bunkrze oraz nie jesteśmy postury Yao Minga, to spokojnie możemy zacząć skakać w domu. Oczywiście ważną kwestią jest nasze otoczenie, a ściślej rzecz biorąc, sąsiedzi – jeżeli pewnego niedzielnego poranka pan Zdzisiek z piętra niżej będzie „kontratakował” wiertarką z udarem, to możecie być pewni, że nie należy on do grona miłośników Waszej nowej aktywności. W takim wypadku polecam skakanie na macie lub niewielkim dywanie – co prawda nie wyciszy to odgłosów Waszego skakania równie dobrze jak tłumik w bondowskim Waltherze PPK, ale na pewno pozwoli zakopać sąsiedzki topór wojenny.

Przechodząc do samego skakania na skakance to kluczowa jest jej długość – różne mądre źródła podają, że gdy staniemy na jej środku to powinna nam sięgać niewiele ponad wysokość pach. Na rynku dostępne są skakanki z licznikami i innymi bajerami, ale jak dla mnie to już zabawki – lepiej postawić na tradycyjny sprzęt.

Ćwiczenia na skakance stymulują pracę układu krążenia, więc nie tylko umożliwiają poprawę kondycji i pracę serca, ale także koordynację, zręczność i równowagę, a ta ostatnia bardzo w życiu się przydaje – zwłaszcza podczas nocnych powrotów do domu. Regularne skakanie wzmacnia nogi, ramiona, pośladki i brzuch. Oczywiście nie spodziewajcie się ogromnych przyrostów masy mięśniowej w tych partiach, ale na subtelne wysmuklenie sylwetki możecie jak najbardziej liczyć. Przy okazji zwiększa się elastyczność stawów, ale na początku nie polecam długotrwałego codziennego skakania (chyba, że chcecie sobie zafundować poranne czucie stawów i mięśni, o których ostatnio rozprawialiście w liceum na lekcji biologii).

Przyjmuje się, że 30-minutowy trening pozwoli spalić nawet 400kcal (równowartość 10 kostek Milki Oreo lub jak kto woli, 3 gałek lodów Haagen-Dazs Vanilla Caramel Brownie), ale ostateczna wartość zależy od tempa i ilości skoków.

Udanych skoków!
P.

Jednym słowem: Skakanka jak świetną formą domowych ćwiczeń aerobowych. Spróbuj zacząć dzień od porannych skoków (o ile nie masz na pieńku z sąsiadem), a szybko zaobserwujesz efekty.

Dodaj komentarz

UMÓW WIZYTĘ